Wiadomości z Białegostoku
Przez strzeżone ośrodki dla cudzoziemców przetacza się fala protestów. W Lesznowoli 10 Kurdów głoduje już od miesiąca, dwóch zabrano do szpitala. Protestujący przekazują, że straż graniczna wpuściła do nich przedstawicieli dyplomatów z Iraku - kraju, z którego uciekli przed prześladowaniami - by nakłaniali ich do powrotu. Natomiast odmawia wstępu psychotraumatologowi.
Na wysokości Usnarza Górnego po białoruskiej stronie znaleziono ciało ponad 50-letniej uchodźczyni z Syrii - poinformowała rodzina, która szukała jej od tygodni. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa, straż graniczna wciąż stosuje okrutną praktykę push-backów, narażającą migrantów na śmiertelne niebezpieczeństwo, a zaczyna brakować wolontariuszy, którzy docierają do wycieńczonych ludzi z pomocą humanitarną.
W Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli od 28 dni trwa strajk głodowy. Grupa Granica wzywa Straż Graniczną do natychmiastowego podjęcia dialogu z uchodźcami oraz przypomina o konieczności respektowania praw podstawowych.
Przeszkoleni specjaliści z szeregów Wojsk Obrony Terytorialnej mają "aktywnie wspierać" lokalne społeczności z polsko-białoruskiej strefy przygranicznej w "rozwijaniu ich odporności na dezinformację". Zapowiedział to szef MON Mariusz Błaszczak w podlaskiej Sokółce, gdzie żołnierze "wyizolowali i zniszczyli grupę dywersyjną".
Uchodźcy. W nocy ze środy na czwartek (26 maja) karetka zabrała do szpitala jednego z mężczyzn od ponad trzech tygodni głodujących w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli. 10 osób, po traumach na polsko-białoruskiej granicy, protestuje tam przeciwko zamknięciu w miejscu o więziennym reżimie.
Uchodźców, najprawdopodobniej Kubańczyków, brutalnie ciąganych po ziemi przez białoruskich mundurowych i padających na drut ostrzowy nagrali polscy pogranicznicy. Sceny na filmiku mrożą krew w żyłach. Wiadomo, że uchodźcy ostatecznie trafili do Polski.
Straż graniczna pochwaliła się specjalnym teledyskiem, którego inspiracją był kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Utwór w teledysku wykonuje Norbert "Smoła" Smoliński, muzyk znany z opiewania czynów m.in. "Łupaszki" i "Burego".
Na terenie placówki Straży Granicznej w Białowieży uchodźcy przekraczający polsko-białoruską granicę mieli oczekiwać na wyniki koronawirusowych testów w garażu - na betonowej podłodze, gdzie rozłożone były stare i brudne materace. Znajdował się tam stół i kilka krzeseł oraz miska na wodę, a na zewnątrz ustawiono dwie przenośne toalety. Niewykluczone, że uchodźcy tu byli też w innych sytuacjach i przez dłuższy czas.
Dwie młode Jezydki były przez sześć miesięcy przetrzymywane w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Kętrzynie. Gdy upłynął maksymalny termin detencji, kazano im przenieść się do ośrodka otwartego w Dębaku. Miały tam dostać się same, mimo że nie potrafią czytać i pisać.
Przy okazji budowy muru na granicy polsko-białoruskiej doprowadzono do tego, że jedna z głównych dróg obszaru ochrony ścisłej Białowieskiego Parku Narodowego jest na wielu odcinkach ponad dwa razy szersza. Pobocza rezerwatu ścisłego są zniszczone nawet metr w głąb parku. Odsłonięte zostały korzenie drzew rosnących na terenie ochrony ścisłej.
Granica polsko-białoruska. Komendant Straży Granicznej w Narewce dopuścił się bezczynności w odniesieniu do wniosku literaturoznawczyni Urszuli Glensk, która chciała wjechać do zamkniętej polsko-białoruskiej strefy przygranicznej. Taki wyrok wydał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku.
Regularnie spotykamy się z nadużyciami służb - przyznają działacze i działaczki fundacji Ocalenie, którzy ratują migrantów, wyliczając: zatrzymania, skucie kajdankami, wyrywanie telefonów z rąk i próbę kradzieży defibrylatora. - Militaryzacja pogranicza oznacza jednak przede wszystkim łapanki i wywózki oraz systematyczną przemoc wobec migrantów i migrantek - dodają.
Od 4 maja trwa strajk głodowy uchodźców zamkniętych w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Lesznowoli. Do dziś wytrwało w nim 10 mężczyzn - najbardziej zdesperowanych. Wśród nich - ojciec 15-latka, mieszkającego w Niemczech, czy działacze prokurdyjskiej, sekowanej w Turcji partii.
Budowa stalowej zapory na granicy polsko-białoruskiej (w Podlaskiem) - jak zapewnia inwestor, czyli Straż Graniczna - idzie zgodnie z planem. Ma być gotowa do końca czerwca. Tymczasem powstanie tej bariery może skończyć się kolejnym pozwaniem Polski do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Prawie 9 miesięcy odsiedzieli w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców dwaj Jemeńczycy - tylko dlatego, że chcieli dostać się do Europy i prosili o ochronę międzynarodową w Polsce. W końcu zostali wypuszczeni zza krat, choć ich sytuacja nie zmieniła się ani na jotę - nie zapadła jeszcze decyzja, czy dostaną azyl, czy nie. - Uchodźcy spędzili w zamknięciu 257 dni. Ile w tym czasie wydarzyło się w Waszym życiu? - pytają obrońcy praw człowieka.
Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie strażników granicznych z Narewki, którzy wywieźli na granicę cudzoziemców proszących o ochronę międzynarodową, w tym chore dzieci, i przepchnęli ich przez druty na białoruską stronę. Postanowienie nie jest prawomocne.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku z granicy polsko-białoruskiej trafiła w bardzo poważnym stanie 28-letnia Kajal z Indii. Niewykluczone, że i ona zostanie poddana push-backowi. Tymczasem Straż Graniczna prowadzi "nową strategię" wobec ratujących uchodźców na tej granicy. Tak żeby osoby pomagające postrzegane były jako kryminaliści i szkodniki.
Kokainę o wartości blisko 12 mln zł ujawnili funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Zatrzymano przewożącego narkotyki 51-letniego bezpaństwowca.
Powstająca w Podlaskiem na polsko-białoruskiej granicy stalowa zapora została już po białoruskiej stronie uszkodzona co najmniej w dwóch miejscach. Jej elementy przepiłowano tak, że przez zaporę można się było bez trudu przecisnąć. Powstały też podkopy pod betonowymi fundamentami.
Znów wzrosła liczba cudzoziemców przedostających się do Polski z Białorusi przez zieloną granicę. - Zrobiło się cieplej. Łatwiej jest teraz przejść przez podsuszone, a wcześniej podmokłe czy bagniste przygraniczne tereny - tłumaczy rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej.
Kartki z odręcznie wypisanymi dużymi literami hasłami: "Pushback to zbrodnia" i "Zbrodnia czyni zbrodniarzem" pojawiły się w pierwszy dzień świąt wielkanocnych pod tablicą informującą o wjeździe do Białowieży. Zawisły tu po informacji o tym, że kilkunastoosobowa grupa Kurdów, zatrzymana w Wielką Sobotę pod Białowieżą, została wywieziona na granicę.
Kilkunastoosobowa grupa Kurdów, zatrzymana w Wielką Sobotę pod Białowieżą, przed godz. 4 nad ranem została wywieziona na granicę. Są w niej dzieci w wieku 4, 5 i 6 lat, nastolatkowie w wieku 13 i 17 lat oraz osoba 61-letnia. Wszyscy prosili o azyl w Polsce i błagali, żeby ich nie wyrzucać na Białoruś, bo tam są bici. Nie pomogły nawet wytyczne komendanta głównego Straży Granicznej, że takich cudzoziemców poddawać push-backowi nie można.
Grupa uchodźców zatrzymanych w okolicach Białowieży liczy 12 osób, są w niej kobiety i dzieci. Byli już wypychani z Polski około 10 razy. Aby tym razem także nie doszło do wywózki, aktywiści powiadomili Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Osoby prywatne dzwonią i mailują do placówki Straży Granicznej w Białowieży. - Nie możemy przyzwyczaić się do bezprawia - mówią.
Przez cztery miesiące białoruskie służby trzymały w magazynach w Bruzgach tysiące, potem setki ludzi. - Nasze trzy rodziny zostały do końca, do ostatniego dnia - mówi Noaman, iracki Kurd, który wyruszył do Europy, żeby postawić na nogi ukochanego, sparaliżowanego syna Ibrahima.
16-letni chory chłopiec od trzech dni przebywa w lesie, pomiędzy polskimi i białoruskimi funkcjonariuszami na granicy polsko-białoruskiej. Żadna ze stron nie chce udzielić mu pomocy medycznej.
Sąd Okręgowy w Białymstoku nie zgodził się na trzymiesięczne aresztowanie 20-letniej studentki, aktywistki działającej w punkcie pomocy humanitarnej prowadzonym w gminie Gródek przez Klub Inteligencji Katolickiej. Stało się tak po tym, jak na takie samo postanowienie sądu w Sokółce zażalenie złożyła tamtejsza prokuratura, która tymczasowego aresztowania dziewczyny domagała się na wniosek policji.
Po doniesieniach medialnych o 16-letnim Jemeńczyku pobitym przez białoruskie służby, leżącym tuż przy granicy po białoruskiej stronie, polska Straż Graniczna zabrała głos, zarzucając aktywistom Grupy Granica przekazywanie "niesprawdzonych i niepotwierdzonych informacji". - Nie będziemy milczeć! Każdy taki przypadek jest odzwierciedleniem ich skrajnej przemocy i rasizmu - odpowiadają aktywiści.
Czwórka aktywistów podejrzewana o nielegalny przerzut ludzi nie trafi na trzy miesiące do aresztu, czego domagała się prokuratura. Decyzję taką podjął w środę (13 kwietnia) białostocki sąd okręgowy. Tak więc w procesie karnym za niesienie pomocy uchodźcom aktywiści odpowiadać mają z wolnej stopy.
Aktywista, który próbował ratować uchodźczą rodzinę z 40-dniowym niemowlęciem - dziewczynką o imieniu Tree - trafił na celownik służb. Na dziś (13.04) rano Mariusz, znany jako Człowiek Lasu, został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
Chłopiec leży od dwóch dni, żadna ze stron nie chce udzielić mu pomocy medycznej. Jego towarzysze połączyli się na czacie wideo z polskimi lekarzami, którzy nie mają wątpliwości, że powinien jak najszybciej trafić do szpitala.
Blisko 700 tys. paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy, o szacunkowej wartości ponad 10 mln zł, ujawnili funkcjonariusze podlaskiej straży granicznej i Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Nielegalny towar wjechał do Polski z Litwy na naczepie samochodu ciężarowego. Kontrabandę przewoził 39-letni obywatel Polski, który już usłyszał zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Białymstoku.
W ciągu niespełna trzech miesięcy budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej lokalne drogi, w tym asfaltowe, zostały już niemal zupełnie zniszczone. - A jest coraz gorzej - podnoszą mieszkańcy przygranicznych, puszczańskich okolic. Coraz głośniej wypowiadają propozycje: - Może jakiś pozew zbiorowy?
Amnesty International opublikowała w poniedziałek (11 kwietnia) raport "o wywózkach, arbitralnych zatrzymaniach i nieludzkim traktowaniu osób na granicy polsko-białoruskiej". Opisano w nim również sytuację w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców, w tym w Wędrzynie, gdzie strażnicy zwracali się do nowych osób słowami: "Witamy w Guantanamo".
W ósmym miesiącu kryzysu humanitarnego na pograniczu trwają nieludzkie push-backi. Aktywiści i aktywistki podsumowują ostatnie dni. Od 29 marca do 4 kwietnia dostali prośby o pomoc od 130 osób, wśród których było przynajmniej 22 dzieci. Wiedzą o co najmniej 36 wywózkach do Białorusi.
Wielokrotnie wyrzucana z Polski grupa z dziećmi chorymi, z niepełnosprawnością i z kobietą w ciąży dostała wreszcie szansę na złożenie wniosków o azyl. Tej informacji, którą już wczoraj podaliśmy, towarzyszą dwie nowe: dobra i zła. Zła jest taka, że wszystkie te chore i straumatyzowane osoby zostaną zamknięte w ośrodku strzeżonym. Dobra - odnalazł się towarzyszący rodzinom Irańczyk, on także został skierowany do SOC w Białymstoku.
Byli odpychani trzy razy, koczowali w śniegu metr za granicznym płotem, a za czwartym zdarzył się cud - przyjęto ich błagania o możliwość ubiegania się o ochronę międzynarodową. Do Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Połowcach trafiły dwie rodziny irackich Kurdów z siedmiorgiem dzieci, o których pisaliśmy. Jest wśród nich kobieta w ciąży, niepełnosprawny intelektualnie chłopiec i dziewczynka z wadą nerek.
W piątek (1.04) wieczorem zaczął się ramadan - muzułmański miesiąc postu. Od dziś wyznawcy islamu powstrzymują się od jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca. Czy będą mogli dotrzymać tych zasad w ośrodkach dla uchodźców?
Żadnego wrażenia nie zrobił na polskich pogranicznikach wyrok sądu, uznający wywózki uchodźców za niehumanitarne i niezgodne z prawem. Po raz trzeci wypchnęli za graniczny drut dwie kurdyjskie rodziny z siódemką dzieci.
W ocenie Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie zarzuty postawione 21-letniej wolontariuszce, dotyczące rzekomego pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu polsko-białoruskiej granicy są absurdalne. Wpisują się w politykę zastraszania osób i organizacji niosących pomoc uchodźcom i migrantom przy tej granicy. KIK sprzeciwia się takim praktykom.
Przyjmowanie od migrantów wniosków o ochronę międzynarodową przypomina ruletkę. Straż Graniczna pozwoliła je złożyć tylko jednej z grup, o których horrorze pisaliśmy w weekend. Reszta została znów wypchnięta za graniczny drut, w ręce białoruskich służb. Także ci uratowani z bagien nad Siemianówką. Także grupa z gorączkującą kobietą w ciąży, dziewczynką z wadą nerek i chłopcem z niepełnosprawnością intelektualną.
Copyright © Agora SA