- Kontrolę liczebności wilków mogą sprawować wyłącznie myśliwi i tylko przez ściśle kontrolowany odstrzał. Odławianie wilków i ich przenoszenie w miejsca niekonfliktowe jest nierealistyczne - twierdzi przewodniczący Polskiego Związku Łowieckiego. Przy tym "PZŁ sprzeciwia się wykorzystywaniu wilków przez ruchy antyłowieckie w walce z myślistwem".
O losach sprzeciwu właściciela ziemi wobec prowadzenia na niej gospodarki łowieckiej decyduje w województwie podlaskim lobby łowieckie. Marszałek podlaski Artur Kosicki (szef białostockich struktur PiS) nie nadaje decyzjom zespołu opiniodawczo-doradczego nawet pozorów własnej decyzji.
Mazowiecki Ruch Antyłowiecki rozprawia się z hipokryzją Polskiego Związku Łowieckiego. Stało się tak po tym, jak myśliwi z trzech kół łowieckich pochwalili się, że po pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym w jego otulinie na razie nie będą polować na ptaki i instalują im tu budki i kosze lęgowe.
Minister środowiska Henryk Kowalczyk z PiS zlecił masowe polowania na dziki. Wbrew temu co mówił oficjalnie. Bez komentarza przyjął informacje, że myśliwi polują, używając tłumików, co jest nielegalne. Tak wynika z nagrań, do jakich dotarł TVN 24.
Od soboty (12 stycznia) myśliwi mają masowo i skoordynowanie zabijać dziki. Na rutynowych polowaniach i dodatkowych - w ramach walki z ASF. W ostatniej chwili minister środowiska przed eksterminacją ułaskawił ciężarne lochy. Tymczasem wygasła ważność rozporządzenia usprawiedliwiającego dodatkowy odstrzał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.