Hasła "Kocham, wspieram, akceptuję", "Z drogi śledzie, równość jedzie", "Czasy takie niespokojne, róbmy miłość a nie wojnę" widać było podczas Marszu Równości w Białymstoku.
W ostatniej chwili marsz promujący "wartości podlaskie" został odwołany. Nikt z przedstawicieli środowisk nacjonalistycznych nie pojawił się o godzinie 11 na placu marszałka Józefa Piłsudskiego przed Teatrem Dramatycznym w Białymstoku.
Około 2 tys. osób z tęczowymi flagami w radosnym pochodzie przeszło w sobotę (9 października) po południu ulicami centrum Białegostoku w II Marszu Równości. W jego trakcie zwracano też uwagę na sytuację migrantów przekraczających polsko-białoruską granicę. Nie doszło do poważnych incydentów.
Setki uczestników i uczestniczek II Marszu Równości w Białymstoku w sobotę (9 października) zebrały się na Rynku Kościuszki, aby "pokazać, że są solidarni i solidarne, że są razem i chcą równych praw dla osób LGBT+ i dla wszystkich bez względu na orientację seksualną, kolor skóry, narodowość czy wyznanie".
W związku z pandemią koronawirusa w tym roku Marszu Równości w Białymstoku nie będzie. Za to w mieście pojawiły się billboardy: "Jesteśmy u siebie", "Miłość przeciw nienawiści" czy "Po burzy zawsze wychodzi tęcza". Tęczowy Białystok przygotował w rocznicę pierwszego marszu kilka wydarzeń. Jedno z nich próbowali zakłócić wszechpolacy.
Po dwóch miesiącach od wstrząsających wydarzeń podczas Marszu Równości w Białymstoku, w którego uczestników rzucano petardami, kamieniami i zgniłymi jajami, prokuratura kieruje do sądu pierwsze akty oskarżenia wobec zadymiarzy łamiących prawo. Ale jednocześnie sąd wypuszcza z aresztu agresywnego 24-latka, który połamał chłopcu obojczyk.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.