- Nadal w naszych lasach są ludzie, nadal są tam matki z malutkimi dziećmi. A moi mieszkańcy są ścigani za pomaganie im - mówił w emocjonalnym wystąpieniu podczas Samorządowego Okrągłego Stołu we Wrocławiu Marek Nazarko, burmistrz Michałowa.
Radni sejmiku podlaskiego przyjęli stanowisko w sprawie katastrofalnej sytuacji w branży turystycznej w regionie, jaka ma miejsce w związku z obowiązującym zakazem wjazdu do polsko-białoruskiej strefy przygranicznej. Z ich informacji wynika, że budowa zapory na granicy z Białorusią, a za tym zakaz wjazdu do tej strefy nie zakończy się do końca czerwca, jak obiecywano.
Haroon, jeden z 32 uchodźców przetrzymywanych w ubiegłym roku w obozowisku nieopodal Usnarza Górnego przy granicy polsko-białoruskiej został odnaleziony. Po prawie 9 miesiącach tułaczki jest w Polsce. Na razie przebywa w ośrodku strzeżonym.
Służba Kontrwywiadu Wojskowego zidentyfikowała obywatela Federacji Rosyjskiej oraz obywatela Białorusi, którzy wedle polskich służb w Polsce prowadzili działalność szpiegowską. Zatrzymano ich w Białymstoku. Od lat mieszkają w Polsce. Prowadzili m.in. rozpoznania dotyczące obecności wojska w polsko-białoruskiej strefie nadgranicznej.
Znów wzrosła liczba cudzoziemców przedostających się do Polski z Białorusi przez zieloną granicę. - Zrobiło się cieplej. Łatwiej jest teraz przejść przez podsuszone, a wcześniej podmokłe czy bagniste przygraniczne tereny - tłumaczy rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej.
Z granicy polsko-białoruskiej dochodzą kolejne wstrząsające informacje. Tym razem o pomoc błagała 13-osobowa grupa Kurdów z Iraku z dziećmi, która była już wyrzucana na Białoruś około 25 razy. Wśród nich są kobiety w ciąży oraz ciężko chora dziewczynka, która 2 lata temu miała poważny wypadek - spadła z wysokości. Musi brać leki, które niedawno się jej skończyły.
Nagrodę Nieobojętności Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka w kategorii inspiracja otrzymała w tym roku Lucyna Marciniak. To lekarka, która po ogłoszeniu stanu wyjątkowego na obszarze przygranicznym z Białorusią "przy wsparciu nieobojętnych mieszkańców starała się wypełnić przymusową pustkę humanitarną powstałą w związku z niedopuszczeniem do tej specstrefy działaczy organizacji pomocowych".
Europosłowie domagają się powstrzymania "szkodliwej dla ludzi i przyrody" budowy muru na polsko-białoruskiej granicy. W czasie posiedzenia komisji ds. środowiska Parlamentu Europejskiego przedstawiciel Komisji Europejskiej stwierdził jednoznacznie, że unijne prawo środowiskowe powinno być przestrzegane również w tej sprawie.
Granica polsko-białoruska. Po kilku tygodniach gigantycznych kolejek tirów przed przejściem polsko-białoruskim w Bobrownikach we wtorek (19 kwietnia) nie ma już kolumn ciężarówek. Samochody wjeżdżające na Białoruś odprawiane są na bieżąco. Choć jeszcze we wtorek rano czas oczekiwania na odprawę wynosił trzy godziny, to już stan na godz. 18 wskazywał brak jakichkolwiek kolejek.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. "Dzielenie ludzi na lepszych i gorszych to czysty rasizm", "Obszar stanu wyjątkowej podłości - ratowanie zabronione" - tablice takiej treści pojawiły się przy okazji katolickich Świąt Wielkanocnych przed wjazdami do kilkunastu podlaskich miejscowości objętych zakazem wjazdu postronnych. Na polsko-białoruskim pograniczu, gdzie wciąż cierpią uchodźcy.
Mur w Puszczy Białowieskiej to wywrotki pędzące przez las, rozjeżdżone ulice w Białowieży, uszkodzona kanalizacja
Grupa uchodźców zatrzymanych w okolicach Białowieży liczy 12 osób, są w niej kobiety i dzieci. Byli już wypychani z Polski około 10 razy. Aby tym razem także nie doszło do wywózki, aktywiści powiadomili Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Osoby prywatne dzwonią i mailują do placówki Straży Granicznej w Białowieży. - Nie możemy przyzwyczaić się do bezprawia - mówią.
Śledczy z Hajnówki nie zajmą się zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez strażników granicznych z Narewki, bo na co dzień z nimi współpracują. To prokuratorzy z Białegostoku mają sprawdzić, czy wywożąc na granicę cudzoziemców proszących o ochronę międzynarodową i przepychając ich przez druty na białoruską stronę, polscy funkcjonariusze złamali prawo.
Nastoletni chłopak w ciężkim stanie leżał przez cztery dni tuż pod polskim płotem granicznym, po białoruskiej stronie. Nikt nie chciał udzielić mu pomocy medycznej. W Wielki Piątek (15 kwietnia) jego braciom udało się zabrać go do Mińska, gdzie być może trafi do lekarza. To nie jest jednostkowy dramat. Grupa Granica w ostatnim tygodniu dostała 93 prośby o pomoc od osób z tzw. sistiemy, czyli tych, które utknęły pomiędzy białoruskim a polskim drutem granicznym.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak w czasie przedwielkanocnego spotkania z żołnierzami na granicy polsko-białoruskiej podzielił uchodźców na dwie kategorie. Tę lepszą - "rzeczywistą" - uchodźców i uchodźczynie z Ukrainy i tę najwyraźniej gorszą, czyli osoby, które próbują dostać się do Polski przez granicę z Białorusią.
Do soboty (16 kwietnia) większość rosyjskich i białoruskich samochodów ciężarowych musi opuścić unijne drogi. To skutek kolejnego pakietu sankcji przyjętego przez Unię Europejską w związku z atakiem Rosji na Ukrainę. Tymczasem kolejka tirów na przejściu w Bobrownikach jest wciąż ogromna - w piątek czas odprawy wynosił około 56 godzin.
Przez cztery miesiące białoruskie służby trzymały w magazynach w Bruzgach tysiące, potem setki ludzi. - Nasze trzy rodziny zostały do końca, do ostatniego dnia - mówi Noaman, iracki Kurd, który wyruszył do Europy, żeby postawić na nogi ukochanego, sparaliżowanego syna Ibrahima.
Jeśli mu nie pomożecie, on umrze. Być może w Wielki Piątek, gdy w kościołach będziecie epatować hipokryzją.
Aktywista, który próbował ratować uchodźczą rodzinę z 40-dniowym niemowlęciem - dziewczynką o imieniu Tree - trafił na celownik służb. Na dziś (13.04) rano Mariusz, znany jako Człowiek Lasu, został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
Chłopiec leży od dwóch dni, żadna ze stron nie chce udzielić mu pomocy medycznej. Jego towarzysze połączyli się na czacie wideo z polskimi lekarzami, którzy nie mają wątpliwości, że powinien jak najszybciej trafić do szpitala.
W ciągu niespełna trzech miesięcy budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej lokalne drogi, w tym asfaltowe, zostały już niemal zupełnie zniszczone. - A jest coraz gorzej - podnoszą mieszkańcy przygranicznych, puszczańskich okolic. Coraz głośniej wypowiadają propozycje: - Może jakiś pozew zbiorowy?
Amnesty International opublikowała w poniedziałek (11 kwietnia) raport "o wywózkach, arbitralnych zatrzymaniach i nieludzkim traktowaniu osób na granicy polsko-białoruskiej". Opisano w nim również sytuację w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców, w tym w Wędrzynie, gdzie strażnicy zwracali się do nowych osób słowami: "Witamy w Guantanamo".
Zwoje drutu żyletkowego zalegają w kilku punktach Białowieży. Stanowią niebezpieczeństwo dla ludzi, a zwłaszcza zwierząt, w tym dla pojawiających się żubrów czy jeleni. Mieszkańcy komentują: - To kompletna bezmyślność, bezmózgowie i kryminał. Nie da się tego wytłumaczyć rozkazem.
Zdumiewa nas, że Polska, ten sam kraj, który w tak wspaniały sposób pomaga uchodźcom ukraińskim, tak bezwstydnie i okrutnie wywozi do lasu i wyrzuca do Białorusi uchodźcze rodziny pochodzące spoza Europy. Ofiarami wywózek z Polski do Białorusi padają nawet niemowlęta, małe dzieci, osoby z niepełnosprawnościami czy ciężko chore.
W ósmym miesiącu kryzysu humanitarnego na pograniczu trwają nieludzkie push-backi. Aktywiści i aktywistki podsumowują ostatnie dni. Od 29 marca do 4 kwietnia dostali prośby o pomoc od 130 osób, wśród których było przynajmniej 22 dzieci. Wiedzą o co najmniej 36 wywózkach do Białorusi.
Wielokrotnie wyrzucana z Polski grupa z dziećmi chorymi, z niepełnosprawnością i z kobietą w ciąży dostała wreszcie szansę na złożenie wniosków o azyl. Tej informacji, którą już wczoraj podaliśmy, towarzyszą dwie nowe: dobra i zła. Zła jest taka, że wszystkie te chore i straumatyzowane osoby zostaną zamknięte w ośrodku strzeżonym. Dobra - odnalazł się towarzyszący rodzinom Irańczyk, on także został skierowany do SOC w Białymstoku.
W proteście przeciwko nieludzkiemu traktowaniu cudzoziemców na granicy polsko-białoruskiej granicy powstał teledysk "Na bagna". Jego głównym twórcą jest Przemysław Tymiński z podlaskiego Ciechanowca, związany z przedsięwzięciem Filmowe Podlasie Atakuje.
Byli odpychani trzy razy, koczowali w śniegu metr za granicznym płotem, a za czwartym zdarzył się cud - przyjęto ich błagania o możliwość ubiegania się o ochronę międzynarodową. Do Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Połowcach trafiły dwie rodziny irackich Kurdów z siedmiorgiem dzieci, o których pisaliśmy. Jest wśród nich kobieta w ciąży, niepełnosprawny intelektualnie chłopiec i dziewczynka z wadą nerek.
Stanowiąca rosyjskie zaplecze dla wojny w Ukrainie Białoruś zaprasza do siebie... turystów. Otwiera granice i przywraca przepustki zwane "bezwizem". - Nikt normalny tam teraz nie pojedzie - komentuje branża turystyczna.
Urząd wojewody podlaskiego poinformował, że do naliczania rekompensat przedsiębiorcy z polsko-białoruskiej strefy przygranicznej będą mogli wskazać 3 miesiące z okresu czerwiec - listopad, a nie z ostatniego półrocza, kiedy już byli zamknięci. Stało się tak po interwencjach samych przedsiębiorców, posłów opozycji i publikacjach "Wyborczej".
Augustowski policjant, który na spotkaniu Grupy Granica odważył się opowiedzieć o stosunku mundurowych do ich wysyłania na polsko-białoruską granicę, został ukarany przez przełożonych naganą. Były wiceminister spraw wewnętrznych, baron PiS w Podlaskiem Jarosław Zieliński twierdzi, że to kara łagodna i grozi: - To było zachowanie, które godziło w interes państwa polskiego. Tutaj żartów już być nie może.
Granica polsko-białoruska. W piątek (1 kwietnia) na przejściu w Bobrownikach kolejka tirów ma ponad 36 km długości. Stoi w niej ponad 1,4 tys. ciężarówek.
- Chcemy, by państwo zachowało się godnie, uczciwie i przyzwoicie. Teraz zachowuje się niemoralnie - mówią przedsiębiorcy działający w zamkniętej do 30 czerwca dla osób postronnych strefie przy granicy polsko-białoruskiej, którzy nie otrzymują rekompensat ze względu na wadliwą metodykę ich naliczania.
Żadnego wrażenia nie zrobił na polskich pogranicznikach wyrok sądu, uznający wywózki uchodźców za niehumanitarne i niezgodne z prawem. Po raz trzeci wypchnęli za graniczny drut dwie kurdyjskie rodziny z siódemką dzieci.
Rzeczniczka Straży Granicznej przyznaje, że przy okazji prac przy budowie zapory wzdłuż granicy polsko-białoruskiej od marca dochodzi do incydentów, które pokazują, że "służby białoruskie chcą utrudnić budowę". Dzieje się tak mimo zapewnień ministra Błaszczaka, że żołnierze będą strzec tej budowy.
Granica polsko-białoruska. W środę (30 marca) na przejściu w Bobrownikach kolejka tirów ma ponad 37 km długości. Stoi w niej ponad 1,4 tys. ciężarówek.
W ocenie Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie zarzuty postawione 21-letniej wolontariuszce, dotyczące rzekomego pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu polsko-białoruskiej granicy są absurdalne. Wpisują się w politykę zastraszania osób i organizacji niosących pomoc uchodźcom i migrantom przy tej granicy. KIK sprzeciwia się takim praktykom.
Przyjmowanie od migrantów wniosków o ochronę międzynarodową przypomina ruletkę. Straż Graniczna pozwoliła je złożyć tylko jednej z grup, o których horrorze pisaliśmy w weekend. Reszta została znów wypchnięta za graniczny drut, w ręce białoruskich służb. Także ci uratowani z bagien nad Siemianówką. Także grupa z gorączkującą kobietą w ciąży, dziewczynką z wadą nerek i chłopcem z niepełnosprawnością intelektualną.
Sąd w Hajnówce przyznał rację prawnikom reprezentującym trzech Afgańczyków wywiezionych nocą przez straż graniczną do rezerwatu Puszczy Białowieskiej i uznał takie działanie funkcjonariuszy za nieprawidłowe, niezasadne, niezgodne z prawem. Wyrok otwiera uchodźcom drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie i jasno wskazuje, że na pograniczu polskie służby mundurowe łamią prawo.
Sąd Rejonowy w Białymstoku na 3 lata i 6 miesięcy więzienia skazał młodego Syryjczyka, który 12 października ubiegłego roku na krajowej dziewiętnastce uciekał przed policyjnym pościgiem i z szaloną prędkością wjechał w naczepę ciężarówki. Jeden z jego pasażerów zmarł na miejscu, drugi odniósł poważne urazy głowy. Mimo że oskarżony przyznał się tylko do spowodowania wypadku, sąd nie uwierzył, że nie miał pojęcia, kogo przewozi: "Znał ryzyko, wiedział, na co się pisze".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.