fotografia
Ściśnięte gorsetem talie, strojne suknie, misterne fryzury, nieśmiałe uśmiechy. W końcu sytuacja jest szczególna - nie codziennie jest się przedstawionym brytyjskiemu monarsze. Przed stu laty taka ceremonia była jednym z najważniejszych momentów w życiu wiktoriańskich panien z wyższych sfer. O nich opowiadają ponadstuletnie fotografie na wystawie "Prezentacje na brytyjskim dworze". Wernisaż - w sobotę (28 stycznia).
Żydzi
Urokliwe sztetle, sylwetki w tałesach, intrygujące twarze, drewniane bożnice, przed nimi ciekawskie dzieci. Tego świata już nie ma, tych ludzi już nie ma, synagogi spłonęły, wszystko obróciło się w proch. Przeszłość wraca na chwilę tylko w fotografii - jak na wystawie "Świat utracony. Żydzi polscy. Fotografie z lat 1918-1939". Wernisaż - w piątek (3 lutego) o 18 w Centrum im. Zamenhofa.
Judel Rotsztejn - przed wojną znał go cały Augustów. Fotografował miasto i mieszkańców, dokumentował uroczystości, robił zdjęcia dla magistratu i gazet. Sam Rotsztejn wojny niestety nie przeżył. Ale zachowała się cząstka jego archiwum i teraz, po latach, w ramach pewnego projektu - powraca. W piątek (20 stycznia) o godz. 19 w Książnicy Podlaskiej wernisaż "Teraz Wtedy. Przedwojenna fotografia Augustowa w bliższej odsłonie".
kryzys na granicy polsko - białoruskiej
Pamiętajmy o tym, że na granicy wciąż umierają ludzie. Teraz. O tym jest ta wystawa. O człowieczeństwie - przypomina Dariusz Bobak, współorganizator wystawy fotografii Agnieszki Sadowskiej "Granica. Ludzie w drodze". Na polsko-białoruskiej granicy trwają łapanki i wywózki, znajdowane są martwe ciała.
wystawa
Zniszczony pokój, rozbite okna, za nimi miasto w ruinie. A Irina Maniukina gra - na fortepianie, w swoim dopiero co zbombardowanym przez Rosjan domu. Wbrew wszystkiemu, z pasją i gniewem. Fotografia Wojciecha Grzędzińskiego to Zdjęcie Roku tegorocznej edycji konkursu Grand Press Photo. Do zobaczenia - wraz z 300 innymi nagrodzonymi fotografiami - na wystawie od poniedziałku (9 stycznia) w foyer kina Forum.
Najróżniejsze emocje - lęk, niepewność, bezradność, melancholię - na różne sposoby w swoich fotografiach próbuje sportretować Joanna Krukowska. W piątek (13 stycznia) o godz. 18 w Spodkach rozpocznie się wernisaż jej wystawy pt. "Bezdech".
Galeria Arsenał
Co wspólnego mają polscy migranci zarobkowi z wyspy Jersey, kobiety z pewnej polskiej i węgierskiej wsi, uliczni śpiewacy z Dżakarty? I dlaczego kilka minut z ich życia w nietypowy sposób poznać można w Galerii Arsenał? W tej samej galerii mamy też jeszcze wątek czesko-białostocki - prace dwóch Czechów, zaintrygowanych pewnym rzeźbiarzem...
ŻUBROFFKA
Początek grudnia, w Białymstoku biało, myśl o podróżach chwilowo w zaniku, a tymczasem to właśnie tu cały świat przybywa na kilka dni. W krótkim metrażu, w filmach przysłanych z różnych zakątków globu, które oglądać można od rana do wieczora. Zaczęła się ŻUBROFFKA - Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych.
Jak z kurzu, powstałego po upadku ZSRR, wyłoniło się nowe imperium zła zagrażające ideom humanizmu i prawom człowieka? Odpowiedzi warto szukać w środę (7 grudnia) w kinie Forum.
Bolesław Augustis
Na miłośników starej fotografii czeka kolejna porcja zdjęć Bolesława Augustisa, twórcy największej międzywojennej kolekcji tzw. ulicówek w Polsce. Na kadrach więc przede wszystkim wyelegantowani spacerowicze, ale jest też kilka niespodzianek. Tym razem zdjęciom towarzyszą także podcasty, dzięki którym możemy poczuć klimat Białegostoku lat. 30.
Znikają z miejskiego pejzażu, jest ich coraz mniej. Ale całkiem spora liczba malutkich warsztatów w Białymstoku ciągle jeszcze istnieje. Białostockich rzemieślników w ich niewielkich lokalach odnajduje z aparatem Jakub Jaroszewicz. Tajemne przestrzenie, odchodzący świat białostockich manufaktur pokaże w piątek (25 listopada) o 18 na wystawie w Centrum im. Zamenhofa.
"Uroki" to ukryta w fotografiach osobista, rodzinna historia, pełna bólu, ale i nadziei. Tak zapowiada wystawę Kamila Śleszyńskiego Galeria im. Sleńdzińskich. I zaprasza na wernisaż w piątek (25 listopada) o godz. 17 do salonu przy ul. Wiktorii 5.
W tłumie, wśród żołnierzy, z bliskimi, na ukochanej kasztance. W archiwalnych zdjęciach, w różnych momentach życia, w specjalnym albumie powraca marszałek Józef Piłsudski. Współtwórca polskiej niepodległości jest bohaterem publikacji wydanej właśnie przez Muzeum Wojska. 11 listopada album ma premierę, tego dnia też w godz. 9.30-17 muzeum przygotowało atrakcje z okazji Święta Niepodległości.
granica polsko-białoruska
Od 25 września zawracali mnie sześć lub siedem razy. Nie miałem sił. Padałem, wymiotowałem, odczuwałem straszliwe zimno. Polscy strażnicy rzucali kamieniami. Jeden z nich ugodził mnie w kark, ale był też żołnierz, który oddał mi wszystko co miał - mówi kubański opozycjonista, który znalazł się na polsko-białoruskiej granicy.
Fotoreporterka "Gazety Wyborczej" w Białymstoku Agnieszka Sadowska od początku kryzysu humanitarnego jest z aparatem na polsko-białoruskiej granicy i w podlaskich lasach, gdzie przed służbami kryją się wycieńczeni, zaszczuci ludzie. Dokumentuje ten najtrudniejszy odcinek ich drogi. Uwiecznia momenty, gdy dociera do nich pomoc humanitarna niesiona przez wolontariuszki i wolontariuszy albo znajduje ich straż graniczna.
Ciekawi Świata
Źródła dobrej energii biją od środy w białostockim kinie Forum goszczącym podróżników, pisarzy, blogerów włóczących się po najróżniejszych zakątkach świata. Sobotnie popołudnie bez wątpienia upłynie pod znakiem adrenaliny wyzwalającej się podczas opowieści himalaistów o górach naprawdę wysokich.
Ziemia fotografowana z drona może wyglądać jak rzadki klejnot, choć nic szlachetnego nie ma przecież w składowiskach odpadów, toksycznych jeziorkach czy terenach pokopalnianych. Marcin Giba i jego perspektywa z lotu ptaka odkrywa niezwykłe oblicze zwykłych miejsc, o czym białostoczanie i białostoczanki przekonali się pierwszego dnia 11. Festiwalu Kultur i Podróży "Ciekawi Świata".
Malownicze leśne krajobrazy, realistyczne zdjęcia ptaków i zwierząt - tak wygląda kolejna edycja "Galerii na płocie". Stanowi ją kilkadziesiąt najnowszych prac pasjonata Puszczy Białowieskiej, fotografika Krzysztofa Onikijuka.
Codzienny Londyn, a jakby niecodzienny, niezwyczajny, zawieszony między jawą a snem. Ale to właśnie Londyn, tu wszystko zdarzyć się może. Mieszkańców europejskiej metropolii podgląda aparatem fotograficznym Damian Chrobak, a to, co podpatrzył, pokaże na wystawie w Galerii im. Sleńdzińskich przy Wiktorii 5. Wernisaż - w piątek (23 września) o godz. 17.
Ona biegła wzdłuż Wisły od źródła do ujścia, on fotografował. Prawie miesiąc, 1113 km. Po co? Co z tego wynikło? Odpowiedź - w wyjątkowym projekcie, przekutym w wyjątkową wystawę: o rzece, ludziach, emocjach.
teatr
W 1984 roku trzech artystów - Wiktor Wołkow, Edward Redliński i Andrzej Strumiłło - stworzyło pewien fotograficzny album. Dziś to biały kruk. A teraz, po 40 prawie latach, świat z kart publikacji ożywić w spektaklu "Matecznik" chce supraskie Stowarzyszenie Teatr Okno.
Wschód Kultury/Inny Wymiar
Oni rzeczywiście zaginają czasoprzestrzeń! Bo jak nazwać to, że ludzie kina z Podlasia, często sprzed stu lat, przypływają do nas z przeszłości z twarzami ludzi kina współczesnego, także z Podlasia? W fotografii, które - choć zrobione kilka miesięcy temu - wyglądają, jakby powstały wiek temu. Niezwykła wystawa, niczym senna jawa, a jednak nad wyraz realna, otworzyła w Białymstoku Festiwal Wschód Kultury/Inny Wymiar.
Przed rokiem "Wyśniona historia kina na Podlasiu" przypomniała mnóstwo postaci kina ostatniego stulecia, związanych z naszym regionem. I oto twórcy ekspozycji śnią dalej - i przywołują kolejne niezwykłe osobowości w niezwykłej aranżacji. Wernisaż wystawy - w czwartek (25 sierpnia) - o 19.30 we foyer kina Forum, w ramach zaczynającego się właśnie w Białymstoku festiwalu Wschód Kultury / Inny Wymiar. W kolejne legendarne postaci wcielą się współcześni artyści, sfotografowani w XIX-wiecznej technice mokrego kolodionu.
To pierwsza część tytułu wystawy Marcina Pawlukiewicza. Druga to "O działkowcach i działkach".
Najpierw było "Czytanie wody: Wisła", czyli 1113-kilometrowy bieg wzdłuż Wisły, teraz dostajemy próbę dopisania kolejnych linii narracyjnych bazujących na tamtym doświadczeniu. Będzie się to działo w słowie i w obrazie. Wernisaż w piątek (12 sierpnia) w białostockiej Galerii Sleńdzińskich przy Wiktorii 5.
Jesteśmy na miejscu po to, żeby dokumentować, ale udzielenie pomocy to także nasz obowiązek - przyznają Agnieszka Sadowska i Adam Tuchliński, uznani fotoreporterzy, którzy w ciągu ostatnich miesięcy pracują na granicach: polsko-białoruskiej i ukraińskiej.
Muzeum Wojska
Stereoskopia jest techniką obrazowania, oddającą wrażenie widzenia zwykłych zdjęć jako trójwymiarowe. A kiedy w taki sposób zaprezentowane są fotografie archiwalne, wrażenie jest niesamowite.
uchodźcy
Przestraszone dzieci, zmęczone kobiety, lęk o zostawionych w kraju bliskich. Ale też wdzięczność w uśmiechu za pomoc. Różne twarze i emocje uwiecznione na granicy polsko-ukraińskiej zaraz po wybuchu wojny oglądać można na Rynku Kościuszki na plenerowej wystawie fotografii "Uchodźcy" Adama Tuchlińskiego. Pamiętajmy: ten koszmar ciągle trwa, to już czwarty miesiąc. Starajmy się naszych sąsiadów wspomagać na różne sposoby.
We wtorek (14 czerwca) w Instytucie Polskim w Berlinie otwarta została wystawa "Wyśniona historia kina na Podlasiu" kolektywu Kaufman Bros & Sistas. Ekspozycja towarzyszy Festiwalowi FilmPolska.
Przy Skwerze Armii Krajowej w Białymstoku stanęło kilkanaście plansz z fotografiami Mariana Fuksa, fotografa i filmowca nazywanego "królem fotoreporterów polskich".
Sobotni czerwcowy wieczór, rok 2022... a Białystok nagle jakby cofnął się w czasie. Na fasadzie starej kamienicy przesuwały się kadry z miasta sprzed 80 lat, spacerowali białostoczanie z lat 30., nikt nie miał jeszcze pojęcia, że za kilka lat ten spokój zmieni się w koszmar wojny.
W sobotę (4 czerwca) o godz. 21.30 stara zaniedbana kamienica przy ul. Sobieskiego 22 zamieni się w plenerowe "kino". Na fasadzie budynku (od strony podwórka) będzie można zobaczyć Białystok sprzed prawie stu lat zachowany na zdjęciach Bolesława Augustisa.
Wiadomości z Białegostoku
W ludowej tradycji czerwiec to miesiąc największego rozkwitu, apogeum rocznego cyklu natury. Dlatego właśnie wtedy najczęściej dobierano się w pary i urządzano wesela, bo małżeństwo było punktem szczytowym, zenitem życia, z którego potem rodziły się owoce. Zresztą nadal wielu ludzi uważa, że tak jest. Czerwiec to czas godów. Przed laty fotografia z ceremonii, wykonana tuż po ślubie, była swoistym dokumentem zawarcia związku na dobre i na złe. W ubiegłym wieku najczęściej robiono je w atelier. Ale na wsi, kiedy zapraszano fotografa, "studio" zastępowano na przykład schodami przed kościołem czy cerkwią. Mogło być też domowe obejście z tym, w takim przypadku musiało być udekorowane "wielkopańskim tłem" lub odświętną kapą - często przybitą do ściany. Niegdyś ceremonię ślubną upamiętniało tylko jedno zdjęcie. Dziś zmieniło się to w rytuał, któremu podlega cała uroczystość. A w ślubach jak w soczewce skupiają się obyczaje i ich przemiany. Podlasie przez wieki było miejscem stykania się kultur. Mieszkają tu liczne mniejszości narodowe - białoruska, ukraińska, tatarska, romska. Jest to teren niezwykły, doskonale nadający się do obserwacji barwnych zwyczajów. Dziś zapraszamy do Jaczna, małej wioseczki, przy drodze z Augustowa do Grodna. W latach 30. ubiegłego wieku posiadaczem aparatu fotograficznego był tam Jan Siwicki. - Siwickiego można uznać za fotografa typowego pod względem warsztatu, życiorysu, dokonań. Typowego dla swojego czasu i swojej okolicy. Ale żaden to zarzut, w tym właśnie jego siła - mówi Urszula Dąbrowska ze Stowarzyszenia Edukacji Kulturalnej Widok, które zajmuje się archiwistyką i archeologią fotografii. Z całego jego życia ocalało jedynie ok. 300 szklanych płytek przedstawiających portrety, kadry z pogrzebów i wesel właśnie.
Dni Sztuki Współczesnej
- Rodzice z dziećmi, starsza kobieta o lasce. Otoczeni kordonem funkcjonariuszy z karabinami. I to wszystko, żeby chronić nas przed tą zmarzniętą grupką? - fotoreporterzy opowiadają o kulisach swojej pracy na polsko-białoruskim pograniczu, w dobie kryzysu humanitarnego.
A gdyby tak białostocki 42. Pułk Piechoty przeniósł się w czasie? Na wystawie plenerowej obok stadionu miejskiego (czynnej od soboty, 28 maja) wszystko jest możliwe. Strzelec z przedwojennego słynnego pułku siada na ławce rezerwistów, odwiedza szatnię piłkarzy, staje na murawie. Niczym duch przeszłości, protoplasta Jagiellonii, wędruje po miejscu zbudowanym niemal sto lat później.
"Wertując kartki żurnalu mód, niejedna pani wpada w zakłopotanie: Co tu wybrać? Nad czym się zatrzymać? Co należy sprawić, ażeby zachować pozory elegancji?" zastanawiano się w "Przeglądzie Mody" z maja 1938 roku. Ułamek odpowiedzi możemy znaleźć w galerii zdjęć z przedwojennego Białegostoku. Fotograf Bolesław Augustis skrzętnie dokumentował mieszkańców miasta spacerujących ulicą Kilińskiego. Zazwyczaj nienagannie, elegancko ubranych. A jakie były trendy w maju 1938 roku? "Moda letnia z upodobaniem lansuje świeże, jaskrawe kolory, nabierające życia w promiennych blaskach słonecznych. Szmaragdowa zieleń, ciepłe tony poziomkowe i gorący szafir - o to najczęściej spotykane modne barwy w sezonie nadchodzącego lata. Na upalne dni przeznaczone są luźne, lekkie kostiumy lub suknie z bolerkami, wykonane z jedwabnego shantungu. Bolerka te i żakieciki często zapięte są na przodzie efektownym suwakiem, kontrastującym z całością w kolorze, lub rzędem ozdobnych guzików albo klipsów" - czytamy w "Przeglądzie Mody". -"Spódnice do nich są krótkie, wąskie, czasem zboku rozcięte. Oprócz powyższej sylwetki, zachowującej linię prostą, spotykamy wiele fantazyjnych kostiumów najróżnorodniejszego typu. Wyróżniają się one krojem swoich żakietów, często opatrzonych karczkiem, fałdami i baskinami. Należy też zaznaczyć, iż żakiety te pozbawione są zapięcia. Spódnice plisowane lub ułożone w fałdy, zastebnowane na wysokości bioder są odpowiednio zastosowane do kostiumów tego typu, wykonywanych przede wszystkim z crepe-de-chine, crepe-satin lub masywnego jedwabiu w drobne geometryczne wzory.(.)" Przedwojenny szyk nieodmiennie wzbudza podziw współczesnych.
Zwyczajne potrafi zmienić w niezwyczajne. Okiem fotografa dostrzec coś, na co reszta w ogóle nie zwróci uwagi, albo uzna, że zainteresowania nie jest warte. Czasem też jakiś detal uchwyci aparatem tak, że oglądający ma złudzenie, jakby oglądał obraz niderlandzkiego malarza. Wernisaż wystawy fotografii Bartka Warzechy "Rdza" - w piątek (13 maja) o godz. 18 w Galerii im. Sleńdzińskich (ul. Wiktorii 5).
"Robotnicze przedmieścia zalały ulice śródmiejskie. Pokryły się one czerwienią sztandarów. Uginały się bruki pod miarowym krokiem dziesiątków tysięcy robotników. Raz jeszcze rozwiała się legenda, że oenerowcy czy endecy panują na ulicy. Zdolni są tylko, licząc na bezkarność, do nagłych wypadów na sklepikarzy żydowskich" - donosił w maju 1938 roku "Robotnik", ogólnopolski organ PPS-u. W "Dzienniku Białostockim" z 28 kwietnia 1938 r. wydział wykonawczy Zjednoczenia Związków Zawodowych wydał z okazji zbliżającego się 1 Maja odezwę do robotników, w której czytamy m.in.: "Obywatele Robotnicy! Nadchodzący dzień 1 maja - dzień obchodzony jest utartym od wielu lat zwyczajem jako Święto Robotnika. Święto to stało się nie z naszej winy galówką międzynarodówek (...) Występujemy z inicjatywą ustanowienia przez Państwo Święta Pracy, które powinno być świętem radości, hołdem dla twórczej pracy i przeglądem naszego dorobku, a nie ponurym obrachunkiem walk partyjnych i wrogich Polsce żywiołów". Pochód pierwszomajowy w roku 1938 w Białymstoku się jednak odbył. Było ich nawet kilka. Bolesław Augustis najpierw fotografował na ówczesnej ulicy Piłsudskiego (dziś Lipowa) manifestację Bundu, później Poalej Syjonu w okolicy Pałacu Branickich i ul. Kilińskiego, a na koniec przemarsz robotników i członków PPS-u. W roku 1938 większych incydentów nie odnotowano. "Miesiąc maj upłynął jak zwykle pod znakiem dość ożywionego ruchu politycznego. Złożyły się na to przypadające na ten miesiąc różne doroczne uroczystości i obchody, a w pewnym stopniu i ogólne nastroje będące wynikiem naprężonej sytuacji międzynarodowej" - raportowali w tajnym sprawozdaniu do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych urzędnicy wojewody białostockiego w maju 1938 roku. Ale nie wszędzie było tak spokojnie. Jak donosił "Robotnik", zajścia były w innych miastach w regionie, m.in. w Grodnie. "Na placu Batorego zgromadziło się 15 tysięcy ludzi. Po przejściu i uformowaniu się pochodu PPS i Bundu bojówka endecka napadła na szeregi robotników żydowskich. Bojówkarzy od razu zlikwidowała milicja robotnicza. Tymczasem policja zaatakowała nasz pochód na placu Batorego. Jest kilku rannych". Podobnie było we Lwowie. Pochód PPS został zaatakowany przez endecko-oenerowską młodzież akademicką koło gmachu politechniki. Rzucono kilka petard. Nastąpiła interwencja policji. W wyniku starcia zostało kilkanaście osób rannych i poturbowanych. Najtragiczniej pochód pierwszomajowy zakończył się w Kielcach. "Doszło tam do zajścia przed lokalem Stronnictwa Narodowego. Wywiązała się bójka, w czasie której padło kilka strzałów. W wyniku zajścia jedna osoba z grupy PPS została zabita, trzy zaś ranne". I to był ostatni pochód pierwszomajowy w międzywojennym Białymstoku. W roku 1939 władze zakazały przemarszu przez miasto. Odbyły się tylko spotkania i akademie w pomieszczeniach zamkniętych.
Monika Szewczyk-Wittek zaprosiła do rozmów fotografki, które ambitnie i z pasją fotografowały Polskę i jej oblicza przez ostatnich kilka dekad. Rozmowy spisała i wydała w książce "Jedyne. Nieopowiedziane historie polskich fotografek". A w niedzielę (24 kwietnia), o 13, w Galerii im. Sleńdzińskich (ul. Wiktorii 5) o książce opowie i porozmawia z częścią bohaterek swojej publikacji. Wśród nich jest nasza Agnieszka.
historia Białegostoku
Uśmiechnięta dziewczyna stoi na płotku. Patrzy prosto w obiektyw. Jest 19 kwietnia 1936 roku. 86 lat później ta sama panienka zerka na mnie ze strony internetowej United States Holocaust Memorial Musem w Waszyngtonie.
Copyright © Agora SA