W najbliższy poniedziałek przypada Dzień Bibliotek i Bibliotekarza i przyznam się, że to był jeden z pierwszych zawodów, które mnie fascynował.
Pierwszomajowe święto było czasem karmienia nas mirażem, że żyjemy w najlepszym z możliwych ustrojów budującym równe, sprawiedliwe i szczęśliwe społeczeństwo. Prężono mięśnie na pochodach i na wszelki wypadek nie wspominano o tym, że ten ustrój nawet papieru toaletowego nie potrafił dostarczyć w wystarczających ilościach.
Mam w domu album o życiu Żydów w gettach w czasie wojny oraz o ich zagładzie. Towarzyszył mi od najwcześniejszego dzieciństwa. Wielokrotnie go przeglądałem, do tego stopnia, że prawie uodporniłem się na potworności, które się w nim znajdują.
W tym roku Halfway nie zyska wsparcia ze strony samorządu Białegostoku, a przesądzili o tym radni tego samego klubu, który kilka lat temu sam zaproponował wsparcie dla imprezy
W listopadzie zmarł jeden z ostatnich inżynierów społecznych XX wieku, który obiecywał powszechny dobrobyt, równość, godne płace, bezpłatną edukację i opiekę zdrowotną, a na wszelki wypadek oparł to wszystko na sowieckich czołgach oraz aparacie represji i powszechnego donosicielstwa, w którym bohaterem stał się dzieciak kapujący swoich rodziców. Skończył jako przywódca zbankrutowanego kraju, raju, z którego uciekał kto mógł ryzykując swoje zdrowie i życie.
Złożony niemocą, którą wywołała u mnie bezsenność, obejrzałem program w modnej ostatnio konwencji historii z życia wziętych granych przez amatorów.
Trzeba robić swoje, liczyć tylko na siebie zamiast na mityczne zewnętrzne siły, które urządzą nam w mieście wszystko łącznie z kulturą. Skoro to nasze miasto, to my powinniśmy być za nie odpowiedzialni.
Kilka lat temu odwiedziłem miejscowość, w której się wychowałem. Nie byłem tam przez wiele lat i sądziłem, że dużo się zmieniło. Okazało się jednak, że czas w tym miejscu płynie powoli.
Osiedle, na którym mieszkam, do niedawna było bardzo podobne do innych osiedli domów jednorodzinnych, a niespecjalnie się też różniło od osiedli mieszkaniowych, zwłaszcza tych nowszych
To jedna z bardziej smutnych informacji dotyczących kwestii ochrony przyrody, o których czytałem ostatnio. Oto fundusz, którego statutowym zadaniem jest wspieranie i finansowanie zadań z tego zakresu, rezygnuje z dofinansowania projektów przyrodniczych realizowanych przez organizacje ekologiczne w ramach unijnego programu LIFE.
Ktoś przewracał kamień w dominie i wszystko się rozpadało, czego autorzy kolejnych konstrukcji do dziś nie rozumieją, gdyż nadal wierzą w to, co sami wymyślili.
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej weszły w decydującą fazę i po raz pierwszy od 30 lat nasza reprezentacja odegrała jakąś rolę w tejże fazie
Pisałem tydzień temu o tym, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej należą do ostatnich Mohikaninów tradycyjnych widowisk piłkarskich, w których wiadomo, że w reprezentacji Polski grają Polacy, Niemiec Niemcy, Francji Francuzi, a zespół ma konkretne barwy i konkretną tożsamość w przeciwieństwie do klubów piłkarskich, które stały się kosmpolitycznymi miejscami pracy zawodników z dowolnego zakątka świata.
Oprócz naszych będę kibicował Islandczykom i bardzo się ucieszę, gdy Ronaldo z drużyną narodową znowu nic nie wyjdzie, gdyż nic mu się teraz nie przyda tak bardzo jak utarcie nosa.
Jeśli ktoś twierdzi, że jest w stanie stworzyć idealny model służby zdrowia, w którym każdy, kto potrzebuje opieki otrzyma ją w należytym stopniu, na ogół mija się z prawdą. Po prostu kołdra jest za krótka...
Kiedy byłem mały, lubiłem odwiedzać z rodzicami krewnych w Płocku. Mieszkali w kamienicy przy ulicy 3 Maja. Początkowo sądziłem, że to pomyłka, gdyż powinno być 1 maja.
Zatkała mi się rura pod zlewem. Świadomy faktu, że użycie wiertarki jest dla mnie abstrakcją, zajrzałem do wujka Google i oczom moim ukazała się superprofesjonalna strona z usługami hydraulicznymi. Skorzystałem z niej i już następnego dnia przybył sympatyczny pan w stroju fana Nirvany, który wysiadł z efektownego vana, zajrzał pod zlew, wyjął jak colta elektryczną sprężynę i z miejsca zaczął czyścić.
Pamiętam, że kiedy kupiłem swoje pierwsze auto, znajomi stwierdzili, że to samochód na ?f?, którego nikt normalny nie kupuje, ale moje szczęście tkwi w tym, że nie białe, lecz seledynowe, jest więc szansa, że ktoś naiwny się znajdzie i to auto kiedyś ode mnie odkupi.
Pora na kolejny portret Podlasia, tym razem poetycki. Dobór barw najtrudniejszy, gdyż poezja jest bodaj najbardziej subiektywnie odbieraną formą ekspresji twórczej.
Nikt nie jest nieomylny. Kapituła także. Nie pozostawiajmy jej samotnej i narażonej na krytykę. Jeśli chcemy, by inni traktowali Nagrodę poważnie, zacznijmy od siebie.
Gdańsk został też sportretowany przez innych, choćby przez Grassa, ale też należy wymienić Stefana Chwina albo Pawła Huelle. Białystok tego szczęścia nie miał i taki portret, który miasto by uwznioślał i nadawał mu cechy miasta legendarnego chyba jeszcze nie powstał.
W jednym z poprzednich felietonów napisałem, że spór o wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej ma korzenie światopoglądowe i odnosi się do fundamentalnego pytania, jakie znaczenie w świecie naszych wartości ma przyroda
Mam wrażenie, że ludzie protestujący przeciw importowanym świętom czują się słabi i zagrożeni. Boją się, że ich tradycje i ich kultura nagle zostaną uznane za nieważne, przestarzałe i trafią w końcu na śmietnik. I nad przyczynami takiego myślenia warto się zastanowić.
Fala żartów na temat niefortunnej wypowiedzi polskiego ministra, sugerującej, że rowery, wegetariańska dieta i odnawialne źródła energii zagrażają polskiej tradycji, już chyba minęła. Można więc spokojnie nachylić się nad problemami, których ta wypowiedź dotyczy
Czas mija zdecydowanie za szybko. Jeszcze tak niedawno byłem brzdącem lubiącym siedzieć na ławce przed domem mojej babci, patrzeć na ulicę i wymieniać marki przejeżdżających aut, co wzbudzało podziw mojego dziadka, który kompletnie tych marek nie rozróżniał i dzielił auta na ciężarówki, autobusy, taksówki i taryfy (dziś zwane taksówkami).
Tuż po swoich 69. urodzinach zmarł brytyjski muzyk David Bowie, przy czym zmarł trochę tak, jak żył - ze swoistą pedanterią. Nagrał pożegnalną płytę i nakręcił efektowny pożegnalny teledysk, zapewnił też, że umiera w spokoju, pogodzony ze śmiercią i wśród przyjaciół.
Dawno, dawno temu do odległej galaktyki, którą była pewna kurpiowska wieś, niebieską nyską przyjechało kino objazdowe. Zamiast starego projektora puszczającego Winnetou nawijającego po niemiecku, faceta w lateksowym przebraniu niszczącego tekturowe budynki i udającego Godzillę tudzież odcinka o czterech pancernych, tym razem przywiozło dwa nowoczesne projektory puszczające coś zupełnie innego w szerokoekranowym formacie.
Poeta Jacek Podsiadło jeden ze swoich wierszy rozpoczyna frazą ?Bóg się rodzi, karp truchleje?
Mój licealny wychowawca był zdeklarowanym melomanem, dlatego przy każdej możliwej okazji zabierał nas do Teatru Wielkiego na przedstawienia operowe. Co prawda nie zaraził mnie uwielbieniem dla samych oper, ale uświadomił mi jak ważnym elementem kultury wysokiej jest opera i muzyka klasyczna w ogóle oraz dlaczego opera jest tak częstym tłem pisanych powieści, czy choćby kręconych filmów.
W jednym z ogólnopolskich dzienników ukazał się felieton poświęcony współczesnej polityce przestrzennej i transportowej w miastach dyskryminującej indywidualną motoryzację. Jego Autor dostrzega w tym przejaw lewicowego myślenia o społeczeństwie - sankcje wobec kierowców aut osobowych poruszających się nimi po mieście maja być rodzajem pewnej inżynierii społecznej, która ma ukształtować socjalistyczną ?urawniłowkę?.
Mój geograf z liceum słynął ze zgryźliwego poczucia humoru. Potrafił uczniowi, który chciał się z geografii "poprawić" powiedzieć "idź do ojca, poproś go, żeby ci kupił ćwiartkę świni, jak ją zjesz, to się poprawisz".
Albo ufamy artystom i zakładamy, że wiedzą co robią, albo jasno i uczciwie określamy priorytety do finansowania. Opowiadam się za tym pierwszym.
Opowiadał mi kiedyś znajomy pewną anegdotkę. Otóż do przejazdu kolejowego zbliżał się pociąg. Dróżnik zamknął przejazd. Ustawiła się przed szlabanem kolejka - motocyklista, za nim furmanka, a za furmanką samochód. Wzdłuż nasypu kolejowego szedł mężczyzna, który prowadził kozę na sznurku.
Dziś w kawiarni ?Fama? Święto Śledzia. Kilka dni temu zapraszał mnie tam znajomy. Opowiadał też o atrakcjach, które mają temu towarzyszyć: od pogadanek poprzez degustację aż po regionalne konotacje kulturowe, czyli rzecz jasna, białostockie śledzikowanie.
Już jutro 98. rocznica pewnego zdarzenia, które wywarło wielkie piętno na XX-wiecznej Europie, a na naszym kraju niestety szczególnie wielkie. Mowa o rocznicy rewolucji październikowej. Dziś uchodzi za wstydliwą, nawet w Rosji się jej nie obchodzi, ale dawniej różnie bywało.
Jeden z najbardziej wpływowych polskich polityków w wydanej niedawno książce wyraził obawę, że historia budowy obwodnicy Augustowa i blokady jej pierwotnego wariantu była świadomie i celowo zaplanowanym przez ekologów działaniem obstrukcyjnym mającym doprowadzić do odwleczenia budowy obwodnicy tak długo, jak się da, a być może nawet stoją za tym obce służby.
Ukazały się właśnie dwa reportaże, których bohaterem jest miasto Białystok. Oba jednakowo przygnębiające, gdyż moje miasto jest ich negatywnym bohaterem. Nie wiem, czy słusznie, ale warto, by każdy to sprawdził, ponieważ obie książki to podlaska literatura obowiązkowa, choć chwilami boli.
To było w grudniu 1983. Pojechaliśmy do Chęcin na wycieczkę szkolną. Wychowawca chciał nam zrobić miłą niespodziankę i wykupił nam zaproszenia na dancing.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.