Rolnicy z Agrounii domagają się, aby poseł Lech Kołakowski zwrócił wynagrodzenie, jakie otrzymywał w Banku Gospodarstwa Krajowego. Chodzi o 174,8 tys. zł, które zarobił tu w pięć miesięcy. - Kołakowski okazał się wielkim, nienażartym bydlakiem, a nie tylko "tłustym kotem" - mówi Michał Kołodziejczak, lider Agrounii.
- Mając do dyspozycji instrumenty, narzędzia finansowe, jestem bardzo wiele w stanie pomóc polskim rolnikom, polskiej wsi - tak w Bielsku Podlaskim tłumaczył swoje zatrudnienie w należącym do skarbu państwa Banku Gospodarstwa Krajowego łomżyński poseł klubu PiS Lech Kołakowski.
Łomżyński poseł Lech Kołakowski, który niedawno dołączył do Partii Republikańskiej Adama Bielana, a tym samym powrócił do sejmowego klubu PiS, został zatrudniony w Banku Gospodarstwa Krajowego. Bank ten należy do skarbu państwa.
Łomżyński poseł Lech Kołakowski dołączył do Partii Republikańskiej Adama Bielana, a tym samym powrócił do sejmowego klubu PiS. O transferze tym poinformowano w czwartek (1 lipca) on sam i prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Najprawdopodobniej przy okazji sobotniej (17 kwietnia) konwencji krajowej Porozumienia Jarosława Gowina podlaski poseł Lech Kołakowski zasili szeregi tej partii. Informacji o przystąpieniu do niej Kołakowskiego nie dementuje sekretarz generalny Porozumienia Stanisław Derehajło.
W ramach sensacyjnego serialu w atmosferze mydlanej opery łomżyński poseł Lech Kołakowski poinformował ostatecznie w miniony wtorek (24 listopada), że odszedł z klubu PiS i w ogóle z tej partii. - Będę posłem niezrzeszonym - ogłosił.
Łomżyński poseł Lech Kołakowski poinformował we wtorek (24 listopada), że odszedł z klubu Prawa i Sprawiedliwości i w ogóle z tej parti. Ma być posłem niezrzeszonym.
Łomżyński poseł PiS został przywrócony w prawach członka PiS. Zostało to ogłoszone przez szefa Komitetu Wykonawczego PiS po spotkaniu Kołakowskiego z prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim.
Podlascy działacze PiS niechętnie wypowiadają się na temat zapowiedzi odejścia z tej partii łomżyńskiego posła Lecha Kołakowskiego. Niektórzy parlamentarzyści z opozycji są zdania: - Widać, że w PiS skończyło się przywództwo Kaczyńskiego. Inni są przekonani: - Grupa posłów z Kołakowskim dogada się z PiS w zamian za synekury.
Łomżyński poseł Lech Kołakowski poinformował o odejściu z Prawa i Sprawiedliwości. Stwierdził, że "czarę goryczy przelała ustawa o ochronie zwierząt". Zapowiedział, że wraz z nim odejdzie z PiS jeszcze kilkoro innych posłów, którzy założą koło. PiS tym samym może stracić większość w Sejmie.
Poseł Lech Kołakowski, zawieszony w prawach członka PiS nadal obstaje przy tym, że "Piątka dla zwierząt" powinna być przez parlament odrzucona. Uruchomił właśnie całodobowy telefon interwencyjny, pod który każdy, "kto czuje się poszkodowany lub zagrożony" z powodu tej ustawy, może się do niego zgłaszać.
Sejm przyjął ustawę zakazującą hodowli zwierząt futerkowych. Wbrew Jarosławowi Kaczyńskiemu przeciwko przyjęciu projektu "Piątka dla zwierząt" był łomżyński poseł Lech Kołakowski, wiceprzewodniczący i skarbnik sejmowego klubu PiS. Spośród podlaskich posłów przeciw była też Aleksandra Szczudło z Solidarnej Polski i Stefan Krajewski z PSL.
Trudna sytuacja budżetowa polskich samorządów, skutki rządowych decyzji odczuwane na szczeblu lokalnym oraz zainicjowanie współpracy podlaskich parlamentarzystów i samorządu - to główne tematy spotkania prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego z posłami na Sejm RP.
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel w kilkustronicowym liście gęsto tłumaczy się przed prezesem PSL Władysława Kosiniakiem Kamyszem po jego zarzutach odnośnie obecnej polityki dotyczącej rolnictwa i polskiej wsi. Przy okazji nie wyklucza, że osoby odpowiedzialne za naprawę PKS w Podlaskiem powinny ponieść odpowiedzialność - jak można zrozumieć z jego wypowiedzi - przed wymiarem sprawiedliwości.
Copyright © Agora SA