Niewykluczone, że na polsko-białoruskiej granicy wstrzymany zostanie ruch kolejowy przez przejście graniczne w Kuźnicy. Stanie się tak, jeśli do niedzieli (21 listopada) "nie ustabilizuje się sytuacja związana z pobytem nielegalnych migrantów w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy".
Na przejściu Kuźnica - Bruzgi noc minęła spokojnie. Tymczasem prokuratura w Sokółce podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie podejrzenia czynnej napaści na funkcjonariuszy policji, SG i żołnierzy na tym przejściu, a strona białoruska ma przygotowywać śledztwo w sprawie "brutalnego działania przeciwko ludziom znajdującym się na terytorium innego państwa", jakiego mieli dopuścić się tu polscy funkcjonariusze.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. W poniedziałek (15 listopada) tłum uchodźców wszedł na zamknięte przejście graniczne Bruzgi-Kuźnica. Po polskiej stronie rozstawiono zasieki, których pilnuje szpaler wojska i policji. Są też armatki wodne. Według relacji z białoruskiej strony uchodźcy, którzy tu dotarli, przekonują, że chcą legalnie przekroczyć granicę.
- Jest zimno. Nie mamy wody ani jedzenia. Polscy i białoruscy policjanci nie chcą nam pomóc - mówi "Wyborczej" 16-letni Saro, który koczuje na granicy od trzech dni.
Jak napisał w portalu OKO.press dziennikarz Szymon Opryszek, powołując się na swoje źródła w obozowisku przy przejściu granicznym w Kuźnicy Białostockiej, w środę (10 listopada) zmarł tam 14-letni chłopak, Kurd. Mamy też niepotwierdzone informacje o zmarłej tego samego dnia kobiecie.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Mieszkańcy mówią, że Sokółka - w przeciwieństwie do Kuźnicy - "uchowała się" przed stanem wyjątkowym. Ale i tu trudno zapomnieć, że na granicy koczują tysiące uchodźców.
Kilka tysięcy uchodźców zgromadziło się z pomocą białoruskich służb mundurowych na granicy polsko-białoruskiej, niedaleko przejścia w Kuźnicy. Noc spędzili w przygranicznych lasach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.