Łoś to szkodnik - uważa minister Szyszko i chce znieść moratorium na jego odstrzał. To barbarzyństwo - uważają ekolodzy, a dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego chce przynajmniej wyłączenia ze strefy "strzałów" doliny rzeki Biebrzy wraz z otuliną.
Straż Leśna Nadleśnictwa Szczebra zatrzymała na gorącym uczynku mężczyznę, który zakładał wnyki na dziki, jelenie i łosie.
W okolicach osiedla Dziesięciny w Białymstoku za lasu wprost na ulicę wyszedł młody łoś. Na szczęście nie potrącił go żaden samochód i zwierzę po kilku minutach spaceru po jedni i przylegającym do niej trawniku, wróciło na łono natury.
Akcent Zoo stanie się bardziej dostępny dla osób niewidomych i słabowidzących. Magistrat ogłosił właśnie przetarg na specjalne wyposażenie, które zostanie zamontowane w białostockim ogrodzie zoologicznym.
Podlaska Izba Rolnicza zaapelowała do ministra środowiska o przywrócenie polowań na łosie, zmniejszenie populacji bobrów i zatrzymanie żubrów w puszczy. Łosie są zwierzętami łownymi, ale od 2001 roku chroni je moratorium na odstrzał. Najwięcej łosi żyje w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Agnieszka Zach to nie jest zwykły przewodnik po biebrzańskich okolicach. To zielarka, artystyczna dusza zakochana w etnografii i witrażach, która potrafi pokazać świat natury z innej perspektywy, czasem turystom każe w lesie klękać, by lepiej dostrzec całe bogactwo przyrody.
Dziś w Biebrzańskim Parku Narodowym rozpoczyna się szósta edycja akcji ?Jedź ŁOŚtrożnie!?. To apel do kierowców o rozsądną jazdę w szczególności na odcinkach dróg przecinających obszary cenne przyrodniczo, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta. W dolinie Biebrzy - często na drogę wychodzą łosie. W piątek (27.11.) kierowcy jadący drogą krajową nr 65 (Osowiec - Twierdza oraz Ruda) w godz. 12-14 trafią na organizatorów akcji.
Nie ma potrzeby podnoszenia starej przeprawy na Narwi przy trasie S8 w Żółtkach. Prowadzony przez dwa lata przez drogowców monitoring potwierdził, że łosie rzeczywiście tędy migrują, ale mieszczą się pod mostem.
37-letnia kobieta, kierująca kią, zderzyła się z łosiem, który wbiegł na jezdnię wprost przed nadjeżdżającą osobówkę. Kierująca z obrażeniami ciała trafiła do szpitala.
Nietypowego gościa mieli mieszkańcy jednego z domów na osiedlu Dojlidy Górne w Białymstoku. Na ich posesję przywędrował łoś, który szczególnie upodobał sobie rabatę pełną kwiatów. Niestety finał tej przygody jest smutny - łosia trzeba było uśpić.
Przez cztery dni mieszkańcy niewielkiej wsi pod Sokółką opiekowali się rannym łosiem. Robili to, bo ani lokalne władze, ani przedstawiciele Lasów Państwowych i osoby odpowiedzialne za ochronę środowiska nie zajęli się cierpiącym zwierzęciem. We wtorek wieczorem łoś trafił do specjalistycznego ośrodka i tam wraca do zdrowia.
Ranny łoś od soboty leży przy jednej z posesji w miejscowości Gliniszcze Wielkie w okolicach Sokółki. Do wtorku ani lekarz weterynarii, ani przedstawiciele Lasów Państwowych, ani władze powiatu - nikt nie zrobił nic, aby pomóc zwierzęciu. Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez dziennikarzy i interwencji TVN znalazł się sponsor, który zapłaci za transport chorego łosia do specjalistycznego ośrodka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.