Dziecko urodzone przy granicy polsko - białoruskiej wciąż wymaga ogrzania. Okazało się, że wbrew temu co podawała Straż Graniczna, jego matka nie pochodzi z Etiopii, ale z Erytrei.
Na kobietę, która kilkanaście godzin wcześniej urodziła dziewczynkę, natrafili funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze. Obie zostały przewiezione do szpitala.
Rośnie liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Białoruskie służby twierdzą, że znalazły kolejną ofiarę śmiertelną, a polska straż graniczna cofnęła z przejścia w Terespolu czworo migrantów, choć mieli wizy i wszystkie niezbędne dokumenty.
- Grupa licząca ponad 220 cudzoziemców próbowała w środę przed południem siłowo przekroczyć polsko-białoruską granicę przez rzekę - poinformowała rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG mjr Katarzyna Zdanowicz.
Dwóch Ukraińców zostało zatrzymanych za pomoc migrantom w nielegalnym przekraczaniu granicy. Ich celem było przewiezienie migrantów do Niemiec.
W akcjach zespołów poszukiwawczo-ratowniczych Straży Granicznej na granicy Polski z Białorusią mieli brać udział wolontariusze i wolontariuszki. Nic takiego się jednak nie dzieje. Słów krytyki pod adresem rządu nie szczędzi Agnieszka Holland.
Nietypowy sposób znaleźli przemytnicy, którzy chcieli wysłać z Białorusi do Polski papierosy bez akcyzy. Użyli balonu, towar jednak nie trafił do odbiorców, a w ręce strażników granicznych.
Etiopczyk i Afgańczyk z połamanymi nogami zostali przetransportowani do szpitala w Siemiatyczach. Kiedy z niego wyszli, mieli zostać odesłani na Białoruś.
Kolejne wyroki dotyczące tzw. pushbacków wydał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. Uznał działania Straży Granicznej za bezskuteczne.
Prokuratura w Ostrołęce przyznała, że w beczce na terenie placówki Straży Granicznej w przygranicznych Dubiczach Cerkiewnych odnalezione zostały nadpalone dokumenty oraz spalone i częściowo stopione telefony komórkowe cudzoziemców.
Zniszczone paszporty i telefony migrantów trafiły do beczki na terenie placówki Straży Granicznej w przygranicznych Dubiczach Cerkiewnych (woj. podlaskie). Sprawą zajmuje się prokuratura.
"To nie był pościg" - przekonują pogranicznicy, którzy usiłowali zatrzymać kuriera przewożącego migrantów z granicy polsko-białoruskiej. Kierowca odpowiada za spowodowanie katastrofy, a sąd prześwietli jej przyczyny i okoliczności w procesie, który rozpoczął się w czwartek (22 lutego).
Pułkownik Sławomir Klekotka będzie od czwartku (22 lutego) nowym komendantem Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Zastąpi na tym stanowisku generała Andrzeja Jakubaszka, który od początku kryzysu humanitarnego firmował politykę bezprawnych wywózek cudzoziemców do Białorusi.
Nieoznakowanym autem, z kierowcą po cywilnemu, komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Andrzej Jakubaszek brał udział w pościgu, zakończonym wypadkiem, w którym śmierć poniosło dwóch Afgańczyków. Mimo że są rozbieżności w tym, jak świadkowie opisują przebieg pogoni, prokurator na żadnym etapie śledztwa nie przesłuchał generała.
Na pograniczu polsko-białoruskim bez zmian. Rząd Donalda Tuska zapowiada kontynuację polityki PiS. Tak jak wcześniej - będzie łamana Konstytucja i będą łamane prawa człowieka, tyle że w białych rękawiczkach.
W oddziałach Straży Granicznej przy polsko-białoruskiej granicy mają powstać niebawem grupy poszukiwawczo-ratownicze. Będą zobowiązane do współpracy z organizacjami zajmującymi się tu pomocą humanitarną ludziom w drodze.
Uchodźców, próbujących przekroczyć polsko-białoruską granicę, jest zimą dużo mniej. Ale ci, którzy podejmują to ryzyko, mimo skrajnie nieprzyjaznych warunków pogodowych, narażeni są na takie same wywózki i przemoc jak za rządów poprzedniej, PiS-owskiej ekipy.
Nie raz mijająca się z prawdą por. Anna Michalska nie jest już rzeczniczką Komendy Głównej Straży Granicznej. Zastąpił ją mjr SG Andrzej Juźwiak.
Będzie można zobaczyć z bliska, jak wygląda codzienna służba funkcjonariuszy, i wziąć udział w patrolu wzdłuż zewnętrznej granicy UE - to nagrody Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej za zwycięski udział w aukcji na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Atrakcje te przewidziano w czasie, kiedy na granicy polsko-białoruskiej wciąż trwa kryzys humanitarny, a śmierć poniosło na niej co najmniej 55 osób. Aktualizacja: pod presją społeczną licytację wycofano.
Przed polskimi sądami zapadły kolejne wyroki dotyczące aktywistów, ratujących uchodźców oraz samych cudzoziemców, bezprawnie pushbackowanych. Wszystkie konsekwentnie stanowią: czynność zawrócenia przez SG do linii granicy państwowej z Białorusią jest bezskuteczna, a Straż Graniczna nie powinna karać za wchodzenie na pas drogi granicznej i przerzucanie pomocy humanitarnej przez płot.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie postanowiła wszcząć śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Straży Granicznej w Usnarzu Górnym wobec przetrzymywanej w nieludzkich warunkach grupy uchodźców z Afganistanu.
- Będę szukał rozwiązań, które jako priorytet będą uznawały ochronę granicy i z drugiej strony będziemy szukali rozwiązań, które ograniczą cierpienie ludzkie także tych, którzy będą chcieli przedostać się do Polski - zapowiada premier Donald Tusk w odniesieniu do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Aktywiści i aktywistki niosący pomoc ludziom w drodze na granicy polsko-białoruskiej tracą wiarę, że sytuacja na niej ulegnie zmianie. Wątpią, że pushbacki zostaną zatrzymane. Zwracają uwagę, że ich zdaniem współodpowiedzialni za naruszenia prawa na tej granicy komendant główny Straży Granicznej i szef Podlaskiego Oddziału SG nadal pozostają na stanowiskach.
Funkcjonariuszy Straży Granicznej obowiązują nowe zasady etyki. Wśród nich dotyczące uprzedzeń rasowych, narodowościowych, wyznaniowych, politycznych i światopoglądowych.
Rzecznik Praw Obywatelskich domaga się od szefa MSWiA zmian legislacyjnych, umożliwiających migrantom realizację ich podstawowych praw. Chodzi zwłaszcza o przepis z 2021 r., który pozwala na pushbacki, czyli "nie daje cudzoziemcom gwarancji ochrony przed nieludzkim traktowaniem i w praktyce uniemożliwia złożenie wniosku o ochronę międzynarodową".
- Polska granica musi być jeszcze bezpieczniejsza niż teraz, ale bezpieczeństwo nie wyklucza elementarnego człowieczeństwa - mówi w odniesieniu do stosowania na granicy polsko-białoruskiej procedury push-backów nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Mariusz Błaszczak, który zapowiedział, że nie wejdzie do nowego rządu Mateusza Morawieckiego, nie przestaje straszyć migrantami - "powtórką z Lampedusy". Wytyka marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni, że ten rzekomo nie ma pojęcia, "z jakim zagrożeniem ze strony nielegalnych migrantów i służb białoruskich mierzą się polscy żołnierze i funkcjonariusze" na granicy polsko-białoruskiej.
Przez stalowe żerdzie płotu na granicy polsko-białoruskiej przełożyli jedzenie, wodę i ubrania. Dla migrantów znajdujących się w potrzasku po białoruskiej stronie. Straż Graniczna chciała ukarać za to czworo aktywistów i po raz kolejny poniosła porażkę. Sąd w Siemiatyczach uniewinnił grupę niosącą pomoc humanitarną. Bo pas tuż za murem to wciąż terytorium RP.
Do Prokuratury Rejonowej w Białymstoku została przekazana sprawa oddania strzału z pistoletu hukowego, z bliskiej odległości, w kierunku aktywistów świadczących pomoc humanitarną przy granicy polsko-białoruskiej. Strzelić miała strażniczka graniczna z placówki w Dubiczach Cerkiewnych i zgodnie z tym, co twierdzi jej szefostwo, miał to być jej... prywatny pistolet.
Strzał z bliskiej odległości do aktywistów Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, którzy ratują życie na pograniczu, oddała funkcjonariuszka Straży Granicznej z prywatnego pistoletu hukowego, który miała przy sobie. "Okoliczności jego ewentualnego użycia w czasie służby badane są pod nadzorem prokuratury" - przyznaje SG. Wymijająco odpowiada natomiast na pytania o domniemane zaopatrzenie magazynów przy granicy w zapasy broni gładkolufowej i nieformalne przyzwolenie, by z niej strzelać.
Aktywiści Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego byli w czwartek (9 listopada) na patrolu w okolicy Hajnówki. Zaalarmowali: "Funkcjonariuszka Straży Granicznej oddała w naszym kierunku strzały. Bez ostrzeżenia, bez żadnego powodu". SG zaprzecza, by strzelała, ale POPH ma nagrania. "Wcześniej było grożenie bronią, teraz padł strzał. To już nie jest bezpieczny las - mówią aktywiści".
Blisko 1,2 mln paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy o szacunkowej wartości ponad 18 mln zł na terenie województwa podlaskiego ujawnili funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej i CBŚP. Sprawę pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Suwałkach prowadzą funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Stan syryjskiego migranta postrzelonego przez polskiego mundurowego na granicy z Białorusią jest stabilny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Sprawą zajmuje się Żandarmeria Wojskowa, ale milczy. Czekamy na odpowiedzi na pytania, m.in. w jakich okolicznościach doszło do użycia broni. Tymczasem raniony Syryjczyk przekazał: - Padły cztery strzały.
Z wypowiedzi rzeczniczki podlaskich pograniczników wynika, że sam płot na granicy polsko-białoruskiej jednak w pełni jej nie zabezpiecza. Stąd konieczne jest rozłożenie dodatkowo zwojów niebezpiecznego drutu żyletkowego. Przez SG zwanych "zintegrowanym zabezpieczeniem inżynieryjnym".
To zagrożenie dla zdrowia i życia nie tylko uchodźców, którym udaje się płot przekroczyć, ale i dla zwierząt - alarmują aktywiści i aktywistki z Grupy Granica
Czarna seria na granicy polsko-białoruskiej - nie żyją dwaj mężczyźni, prawdopodobnie migranci z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jeden, złapany przez Straż Graniczną po przejściu zapory w okolicach Białowieży, zmarł przed przybyciem karetki pogotowia. Ciało drugiego Straż Ochrony Kolei znalazła w pobliżu torów w okolicy wsi Dobrowoda, w pobliżu Kleszczel (Podlaskie).
- Granica jest nieszczelna, granica jest dziurawa. Jest to skandal. PiS nie umie zabezpieczyć bezpieczeństwa na granicy UE, polskiej granicy. PiS to niebezpieczeństwo - komentuje przewodniczący podlaskiej PO, poseł i kandydat na posła Krzysztof Truskolaski informacje zawarte w wewnętrznym raporcie SG, do jakiego dotarła "Wyborcza".
W środę (6 września) około południa na redakcyjny telefon dyżurny zadzwoniło kilka osób z informacją, że na dwóch białostockich osiedlach - Bema i Przydworcowym słychać strzały.
Mężczyzna w mundurze białoruskiego żołnierza z długą bronią i w kominiarce na twarzy w polskim pasie po białoruskiej stronie granicznego stalowego płotu został przyłapany jak przecina zaporę. Na widok polskich strażników granicznych mężczyzna ten uciekł.
Wokół policyjnego auta stało ze 20 osób i patrzyło, jak donieśliśmy tam chłopaka. Język miał na wierzchu, nogi spadały mu bezwładnie z pałatki, cały czas policjanci je poprawiali, żeby o nic nie zahaczył. Na pewno nie udawał - mówi Mariusz Kurnyta, aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, niosący pomoc na pograniczu polsko-białoruskim.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.